Odcinek 107 - S05E19 - Menace
#1
Napisano 19.07.2004 - |13:58|
#2
Napisano 20.11.2005 - |20:25|
#3
Napisano 29.03.2006 - |17:55|
Edit:
Wlasnie przeczytalem ze dalem spoilera prawie 3 lata temu..
Nawiasem mowiac jeden z najlepszych odcinkow SG-1
Użytkownik Zetnktel edytował ten post 13.02.2009 - |05:16|
#4
Napisano 22.04.2006 - |19:46|
#5
Napisano 04.05.2006 - |17:33|
rozwija watek replikatorow w niezwykle ciekawy sposob w koncu wiemy skad sie te diabelstwa wziely
swietna akcja - mamy replikatory w SGC
widzimy rozne postawy Daniela i Jacka do jednej sprawy...zawsze odcinek u mnie zyskuje gdy oprocz akcji mamy rowniez watki wglebiajace sie w osobowosci oraz emocje czlonkow sg1!! Duzy plus!
wiemy tez ze jakos da sie je kontrolowac...wiec Asgard cos wymysli
Ocena ostateczna 9
#6
Napisano 18.06.2006 - |21:26|
Ja sądziłem, ze raczej replikatory nie miały już co jeść i połączyły się tworząc tą babkę, albo same ją zbudowały z własnych 'ciał'. Okazało się inaczej i fajnie. Ale jedna sprawa: skoro wrota wybierając 7 symboli funkcjonują tylko w naszej galaktyce, to znaczy, że planeta na której replikatory się pojawiły w tej galaktyce się znajduje, a co za tym idzie replikatory to przede wszystkim plaga naszej galaktyki powinna byc, a nie galaktyki Asgardu.
Oczywiście można przyjąć, że replikatory po zniszczeniu tej planety wzięły jakiś statek (rasa zamieszkująca była bardzo rozwinięta, być może dyponowali statkami do podróży międzygalaktycznych) i polecieli w galaktykę Asgardu. Ale czy nie prościej byłoby 'zaatakować' jakąś z planet sąsiednich? Albo chociaż kilkoro zostawić aby rozpleniły się w naszej galaktyce?
Ale odcinek świetny, a słowa Daniela na końcu aż mnie poraziły: "You stupid son of a b**!" Aż mi się O'Neilla szkoda zrobiło
Odcinek na 9.5
#7
Napisano 29.08.2006 - |20:34|
Odcinek ciekawy. Ostatnie momenty świetne. No i Schanks się tak popłakał.. No uwierzyłem mu..
#8
Napisano 08.11.2006 - |12:13|
Odcinek bardzo dobry. I jak nie lubie replikatorow, to mimo wszystko, musze ocenic wysoko. 9/10
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#9
Napisano 15.11.2006 - |21:57|
#10
Napisano 05.03.2007 - |13:06|
Odcinek bardzo dobry, ale strasznie nie przypasowało mi to, że twórcą replikatorów jest jakaś robodziewczynka... Zepsuło mi to ten odcinek, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego i jakoś przekonać się do takiego poprowadzenia wątku nie mogę. No ale zakończenie świetne - byłem pewny, że Daniel przekona Reese do wyłączenia zabaweczek i żyli długo i szczęśliwie... A tu nagle wyskakuje Jack z bronią - aż mi szczęka opadła. Jeszcze raz powtórzę - końcówka genialna.
#11
Napisano 28.03.2007 - |15:30|
Odejmę pół punkta za początek i dam 9.5/10.
#12
Napisano 10.09.2008 - |21:13|
#13
Napisano 18.02.2009 - |20:58|
9,5/10
#14
Napisano 18.02.2009 - |21:15|
Zakończenie mi się nie bardzo podobało tzn ta rozpacz Daniela.
Za to Hammond z Texasu z branią-miodzio
#15
Napisano 05.03.2009 - |17:18|
Ciekawe pomysły, niemało - jak na ten serial - myśli, napięcie i szok związany z pełnym objawieniem prawdy o naszych bohaterach. Czego chcieć więcej.
Daję 9/10
Tez podoba mi sie ta rozbieznosc miedzy Danielem a Jackiem, obaj maja racje, i to jest mocne.
Nie mają obaj racji, choć sytuacje kiedy osoby o sprzecznych racjach mają zarazem rację (jako najtrafniejszą odpowiedź przy danej wiedzy) są możliwe. Tylko jeśli niedostatki tej wiedzy wynikają nie z jej niedostępności, lecz z zamknięcia poznawczego (ignorancji), to nie możemy mówić o takim przypadku. Inaczej bylibyśmy sofistami. Jack okazał się całkowitym ignorantem, głupcem, który nie potrafi (bo nie chce) pojąć najprostszych rzeczy. Nie mówimy tu o jego niedyspozycji do nauki, ale o całkowitym, uwarunkowanym uprzedzeniami zamknięciu na pewne możliwości (np. że maszyna może żyć i czuć). To Daniel jest tutaj moralnym i intelektualnym zwycięzcą. Okazał się dalece bystrzejszy od Carter, choć akurat dla mnie to żadne odkrycie. Carter ma bardzo ukierunkowane zdolności, ma talent. Daniel zawsze wydawał się być dalece inteligentniejszy ogólnie.
Użytkownik Prakosmiczny edytował ten post 05.03.2009 - |17:37|
#16
Napisano 05.03.2009 - |17:54|
Nie spekuluję tutaj tego że trzymasz stronę Daniela ale fakt że jednak Jack miał konkretne powody żeby pozbyć się Reese i nie były to tylko głupie uprzedzenia. Nie zapomnij że replikatory tłuką dużo bardziej zaawansowaną od nas rasę i raczej nie można sobie pozwolić na ich uwolnienie.
#17
Napisano 05.03.2009 - |21:32|
Daniel natomiast jest cywilem, jest normalnym człowiekiem, który stara się załatwić wszystko bez wykorzystania przemocy.
Także obaj rację mieli.
Użytkownik Zetnktel edytował ten post 05.03.2009 - |21:36|
#18
Napisano 05.03.2009 - |21:43|
Interesujące podejście. Przeciw miałbym tylko fakt że Daniel zbyt wiele wiary pokładał w kimś odpowiedzialnym za wyrżnięcie w pień populacji całej planety. Android czy nie, z uczuciami czy bez to jednak jej twory doprowadziły do masakry. Jasno było również powiedziane że w pewnym momencie straciła nad nimi kontrolę. W takiej sytucaji można zaryzykować ucieczkę replikatorów i wyrżnięcie populacji Ziemi albo pozbyć się zagrożenia.
Chodzi właśnie o to, że takie rozumowanie jest błędem, który w ogóle doprowadził do powstanie niebezpiecznych replikatorów - Jack powiela to co zaprzyczynowało zagładę tamtej cywilizacji i stworzyło zagrożenie dla całego wszechświata. Właśnie spojrzenie z tej perspektywy otwiera - w mojej opinii - najciekawsze pytania i konkluzje tego odcinka. Ten Android ma psychikę dziecka i z krzywdy dziecka rozpętała się zaraza. Z krzywdy która w dodatku wypłynęła z lęku przed czymś czego się nie rozumie, a więc jednego z podstawowych, a zarazem najbardziej prymitywnych lęków istot rozumnych, tego lęku, który kazał palić na stosach "czarownice" i prześladować uczonych.
Owszem ten Android jest groźny, jest potężnie niebezpieczny, ale nie jest zły!!! Jest dzieckiem, które szukało schronienia przed prześladowaniem i niezrozumieniem i nieświadomie rozpętało zagładę. Niczym się nie różni od ludzkiego dziecka, które chowa misia przed pijanym ojcem. Postępowanie jakie prezentuje Jack jest odrzuceniem całej moralności jaką wypracował człowiek, moralności opartej na pojęciu winy jako woli czynienia zła i powrotem do moralności pierwotnej w której winnym można było zostać bez przejawianie złej woli, chociażby przez czysto fizyczny kontakt z czymś "przeklętym" etc. W dodatku pułkownik prezentuje amoralną postawę dużo wcześniej zanim Android okazuje się być zagrożeniem: kiedy Daniel chce chronić uczucia tego Androida ten wciąż pyta "po co, przecież to maszyna".
Dałem dla tego epizodu tak wysoką ocenę, gdyż ma on wiele z przypowieści religijnej, mitycznej. Jeśli nie będziesz starał się zrozumieć, jeśli będziesz odmawiał drugiemu uczuć, licz się z konsekwencjami: śmiercią duchową, a może i fizyczną. Tylko próba zrozumienia i danie szansy komuś w kim dostrzega się choćby odrobinę dobra może znieść zło etc.
Ja też stanę w obronie Jacka. Jak wszyscy wiemy Jack, jest wojskowym... jest Pułkownikiem!, jego całe życie to wykonywanie rozkazów i działanie według schematu. Dla niego sytuacja była jasna.. nie dość, że jest bezpośrednie zagrożenie dla całej planety jak i nie Galaktyki do dodatkowo zostali zaatakowani, zrobił to co miał zrobić jako wojskowy, oni nie mogą sobie pozwolić na własne odczucia w tak ważnej sprawie. Zostali zaatakowani, jest zagrożenie, to trzeba je wyeliminować.
Daniel natomiast jest cywilem, jest normalnym człowiekiem, który stara się załatwić wszystko bez wykorzystania przemocy.
Także obaj rację mieli.
Popełnił "grzech" ignorancji na długo przed zaistnieniem - uświadomieniem sobie - zagrożenia. Na płaszczyźnie militarnej można usiłować tłumaczyć nawet Hitlera - on też uważał Żydów za zagrożenie i plagę. Przyjąwszy, że szczerze w to wierzył należy konkludować, że moralnie był bez winy. Nie był jednak bez winy - był bowiem rasistą, a więc mierzył człowieka nie przez jego osobową wartość, a przez przynależność do "typu" i ze względu na typ pogardzał osobą i roił zagrożenia. To kwintesencja rasizmu. Czym to się różni od uprzedzeń Jacka do bytów mechanicznych, co również jest cechą przygodną i nie świadczy o jednostce, o jej wnętrzu? Niczym. Piszesz o zagrożeniu. Ależ owo zagrożenie wywołane było właśnie przez podejście Jacka i Carter. Jeśli ktoś przez własną głupotę i ignorancję wprowadza zagrożenie, a następnie je usuwa zabijając życie, nie może mieć racji - spowodował bowiem swoim całym działaniem tylko śmierć, nic więcej.
Użytkownik Prakosmiczny edytował ten post 05.03.2009 - |22:06|
#19
Napisano 05.03.2009 - |22:03|
To bardzo dobry argument ale pojawia się kwestia rozwoju. Ten kto zbudował androida raczej nie zrobił tego żeby stworzyć sobie zabawkę. Tak zaawansowany Android 'posiadający uczucia' powinien mieć możliwość rozwoju, interpretacji zdarzeń i wyciągania konsekwencji. Widząc do czego doprowadziło stworzenie replikatora na jej świecie powinna mieć to na uwadze i zjednać sobie zaufanie ludzi w inny sposób niż przez budowanie zabójczej zabawki.Postępowanie jakie prezentuje Jack jest odrzuceniem całej moralności jaką wypracował człowiek, moralności opartej na pojęciu winy jako woli czynienia zła i powrotem do moralności pierwotnej w której winnym można było zostać bez przejawianie złej woli, chociażby przez czysto fizyczny kontakt z czymś "przeklętym"
Reese stworzyła jednak zagrożenie co miało swoje konsekwencje. Gdyby nie atak replikatorów Jack nigdy nie chwyciłby za broń.
Jack jest uprzedzony do tworów mechanicznych ale nie ma się zresztą co dziwić po przygodach z replikatorami. W tym wypadku bym jednak tego rasizmem nie nazwał. Z tego co pamiętam to uprzedził się do Reese kiedy znaleźli bloczek replikatora. A kiedy ona zaczęła je tworzyć nie miał już wyjścia. W obliczu zagrożenia pociągnął za spust.Popełnił "grzech" ignorancji na długo przed zaistnieniem - uświadomieniem sobie - zagrożenia. Na płaszczyźnie militarnej można usiłować tłumaczyć nawet Hitlera - on też uważał Żydów za zagrożenie i plagę. Przyjąwszy, że szczerze w to wierzył należy konkludować, że moralnie był bez winy. Nie był jednak bez winy - był bowiem rasistą, a więc mierzył człowieka nie przez jego osobową wartość, a przez przynależność do "typu" i ze względu na typ pogardzał osobą. To kwintesencja rasizmu. Czym to się różni od uprzedzeń Jacka do bytów mechanicznych, co również jest cechą przygodną i nie świadczy o jednostce? Niczym. Ponadto każdą zbrodnię można wytłumaczyć jakąś korzyścią praktyczną
Użytkownik Tom_Logan edytował ten post 05.03.2009 - |22:11|
#20
Napisano 05.03.2009 - |22:18|
Problem w tym na jakim poziomie świadomości ona to robi. Można tutaj wywnioskować że pamiętała co się stało na jej planecie a jednak kiedy tylko nadarzyła się okazja stworzyła kolejnego replikatora. Fakt że zrobiła to dla zabawy ale powinna pamiętać że ostatnio ta zabawa skończyła się tragicznie. Główny problem w tym że po stworzeniu replikatora ten w jakiś sposób staje się samoświadomy i zaczyna się replikować. Reese traci kontrolę i tworzy sie problem.
Zwykłe replikatory - z tego co było widać w danym odcinku - nie mogą się wyzwolić; dopiero te co się samopowielają. Wniosek - ważna jest ilość krytyczna (po jej przekroczeniu ilość replikatorów jest zbyt duża dla ich kontroli) lub np. zachodzi ewolucja (błędy kopiowania powodują zmiany w programie). Także Android był przekonany, że nic złego nie robi.
To bardzo dobry argument ale pojawia się kwestia rozwoju. Ten kto zbudował androida raczej nie zrobił tego żeby stworzyć sobie zabawkę. Tak zaawansowany Android 'posiadający uczucia' powinien mieć możliwość rozwoju, interpretacji zdarzeń i wyciągania konsekwencji. Widząc do czego doprowadziło stworzenie replikatora na jej świecie powinna mieć to na uwadze i zjednać sobie zaufanie ludzi w inny sposób niż przez budowanie zabójczej zabawki.
Być może ten Android naprawdę jest dzieckiem tzn. musi przejść przez etapy rozwoju. Może twórca chciał mu dać dzieciństwo, może nie umiał stworzyć już gotowej struktury, a jedynie algorytmy przyswajania wiedzy i stopniowego rozwoju w miarę napływu danych etc. W każdym bądź razie jedno jest pewne - aktualnie Android jest na poziomie dziecka, a dziecko jest labilne emocjonalnie. Z dzieckiem jednak można odpowiednio postępować - można do niego dotrzeć właśnie przez zaufanie, przyjaźń, miłość. Bo właśnie to czyni dziecko podatnym na argumenty. Dzieci myślą na podstawie autorytetów (rodzice to dla nich do pewnego czasu niemal świętość, Bogowie), są mniej podatne na samą logikę, niż dorośli, potrzebują oparcia, a nie tylko chłodnych za i przeciw. Dodam jeszcze - Reese była przekonana, że ludzie niczego nie wiedzą o replikatorach, była też przekonana, że tą zabawkę może w pełni kontrolować (to zapewne zresztą fakt), więc logiczne jest, że nie widziała w tym nadużycia zaufania i jak każde dziecko chciała zwrócić swoją uwagę, być doceniona (jak ludzkie dziecko które biegnie do rodziców z namalowanym obrazkiem się pochwalić).
PS. UPDATE: Nie - Jack był uprzedzony do Reese na długo przed tym jak znaleziono części replikatora. Od początku traktował ją dosłownie jak przedmiot. Kiedy powiedzieli Reese o zagładzie planety, Daniel spostrzegł w dalszej rozmowie, że ona chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest sztuczna. Zabrał drużynę na bok i perswadował im, że nie powinni jej o tym na razie mówić, ażeby chronić jej uczucia. Jack pytał raz za razem: dlaczego? przecież to maszyna. Mówił to z nieukrywaną pogardą. W dodatku Daniel wtedy słusznie zauważył, że może to być osoba przetransferowana do androida (jak wcześniej Carter do komputera, czy cały team SG-1 do androidów). Nie obchodziło to Jacka - dla niego maszyna to rzecz. Nie obchodziło to też Carter, która raptem jakby stała się tępa: kiedy Daniel użył słowa psychika wręcz z ironią je powtórzyła ze znakiem zapytania - psychika? I nie ma tutaj żadnego znaczenia fakt, iż - jak się później okazało - Reese wiedziała doskonale o zagładzie planety i o tym, że nie jest człowiekiem.
Użytkownik Prakosmiczny edytował ten post 05.03.2009 - |22:38|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych